Brewiki (lit. Brėvikiai) to maleńka wioska leżąca w północno-zachodniej części Żmudzi, niedaleko granicy litewsko-łotewskiej, 3 km na północny wschód od miasteczka Olsiady (lit. Alsėdžiai). Spośród kilku istniejących tam wiejskich budynków mieszkalnych jeden przyciąga oczy swoją odmiennością. Wprawdzie, tak jak pozostałe, jest drewniany, ale znacznie większy, pięcioosiowy, pokryty wysokim, naczółkowym dachem. Czterokolumnowy portyk przed ścianą szczytową upodabnia go do starego, szlacheckiego dworu. Bo i jest starym dworem, zbudowanym w 1794 roku, a więc liczącym już sobie ponad 200 lat. Mieszkali w nim właściciele majątku Brewiki, a przed dwustu laty byli nimi Narutowiczowie.
Niepozorny dwór Narutowiczów |
W drugiej połowie XIX wieku panem na Brewikach był Jan Narutowicz, który oprócz gospodarzenia na pięciuset bez mała hektarowych włościach, pełnił funkcję sędziego powiatowego w odległych o 10 km Telszach,. W październiku 1861 roku ożenił się po raz trzeci, tym razem z Wiktorią ze Szczepowskich, która rok później urodziła mu syna Stanisława, a po następnych trzech latach - Gabriela Józefa, przyszłego pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej.
Kiedy Stanisław miał 4 lata, a Gabriel skończył pierwszy rok, Jan Narutowicz zmarł. Wówczas wdową, która nie była w stanie prowadzić bardzo dużego gospodarstwa i wychowywać jednocześnie dzieci, zajął się baron Antoni von Rönne i przyjął ją wraz z synami do swojego pałacu w pobliskim Rennowie, a majątek w Brewikach zalecił wydzierżawić. Uczynił to prawdopodobnie dlatego, iż Jan Narutowicz, uczestnik Powstania Styczniowego, aresztowany i przesłuchiwany przez władze carskie, utrzymał w tajemnicy udział barona w tym powstaniu.
Dwór od strony ogrodu |
Antoni von Rönne, żonaty z Olimpią Górską, miał tylko jedną córkę i mnóstwo miejsca w swojej obszernej siedzibie, mógł więc w niej gościć Wiktorię Narutowiczową z dwoma synami. Nie tylko uchronił ich od wegetacji w podupadającym, pozbawionym gospodarza majątku, ale umożliwił młodym Narutowiczom pobieranie nauki w pałacu, zatrudniając specjalnie dla nich wysokiej klasy nauczyciela, Laurynasa Ivinskisa (Wawrzyńca Iwińskiego), autora pierwszego litewskiego kalendarza, znawcy folkloru żmudzkiego, propagatora języka litewskiego.
Kiedy młodzi Narutowiczowie podrośli, kontynuowali naukę w niemieckim gimnazjum w Lipawie, skąd po zdaniu egzaminów maturalnych udali się na studia uniwersyteckie do Petersburga. Kończyli je jednak w innych miastach. Stanisław został absolwentem Wydziału Prawa Imperatorskiego Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie, a Gabriel - Politechniki w Zürichu. W Zürichu studiowała filozofię Joanna Billewiczówna ze Żmudzi. Poznała tam Gabriela Narutowicza, a poprzez niego jego brata Stanisława, za którego wyszła w 1888 roku. Młodzi małżonkowie osiedli w Brewikach, by gospodarzyć na rodowych włościach, natomiast Gabriel pozostał w Zürichu. Przebywał tam do 1919 roku i wykładał budownictwo wodne na uczelni, na której poprzednio studiował, pełnił funkcję jej dziekana, kierował budowami hydroelektrowni na kilku rzekach Europy Zachodniej, przyczynił się do elektryfikacji Szwajcarii, przewodniczył międzynarodowej komisji regulacji Renu. We wrześniu 1919 roku na wezwanie rządu polskiego wrócił do kraju, by zostać ministrem robót publicznych, a później spraw zagranicznych. W grudniu 1922 roku Sejm Ustawodawczy wybrał go na pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej, dzięki głosom posłów lewicy, centrum i mniejszości narodowych. Niestety, już po kilku dniach zginął na wernisażu w Zachęcie, zastrzelony przez fanatycznego, prawicowego nacjonalistę. Został pochowany w podziemiach Bazyliki Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
Tymczasem jego starszy brat, Stanisław, nie tylko gospodarzył w Brewikach, ale zajął się działalnością oświatową i polityczną. W 1918 roku został sygnatariuszem Aktu Odrodzenia Niepodległości Litwy, jako jedyny Polak wszedł w skład Taryby - Litewskiej Rady Państwowej, działał na rzecz pojednania polsko-litewskiego, chociaż nie przychodziło to mu łatwo, gdyż jego żona, Joanna z Billewiczów, była krewną Józefa Piłsudskiego, którego Litwini uważali za wroga litewskiej państwowości. Kiedy jego starania na rzecz zbliżenia Polski i Litwy nie powiodły się, wystąpił z Taryby, a później, 31 grudnia 1932 roku, popełnił samobójstwo. Spoczął w rodzinnym grobie na cmentarzu w Olsiadach.
Pamięć o Narutowiczach nie wygasła w Brewikach. Pamięta zwłaszcza o nich obecny właściciel ich siedziby - Gediminas Šilinas, z zawodu leśniczy. Ma zamiar utworzyć we dworze muzeum poświęcone słynnym braciom. Na razie urządził w jednym z pomieszczeń izbę pamięci poświęconą przede wszystkim Stanisławowi Narutowiczowi. Jej wyposażenie jest jednak bardzo skromne - na jednej ze ścian wisi kilka starych zdjęć i kopii dokumentów mówiących, iż Stanislovas Narutavičius był sygnatariuszem Aktu Odrodzenia Niepodległości Litwy i członkiem Taryby.
Budynek gospodarczy |
Sam dwór, który oglądaliśmy w sierpniu 2015 roku, nie wygląda imponująco - domaga się przemyślanej renowacji, zwłaszcza dotyczącej wnętrza. Jego otoczenie - mizerne resztki parku, 200-letnia stodoła, stajnia, lodownia - jest również zaniedbane. Jedynie żadnej renowacji nie potrzebuje granitowy słupek ustawiony tuż przy dworze, by przypominać, że jego właściciel był sygnatariuszem Aktu Odrodzenia Niepodległości Litwy.
Taki sam słupek stoi na cmentarzu w Olsiadach, przy grobie Stanisława Narutowicza. Polski napis na płycie nagrobnej jest już zatarty, więc w 1995 roku miejscowe władze zadbały oto, aby na pionowo ustawionej kamiennej tablicy znalazło się "prawidłowo" napisane imię i nazwisko: Stanislovas Narutavičius.
W odróżnieniu od dworu w Brewikach, pałac w Rennowie, w którym obaj Narutowiczowie spędzili kilka chłopięcych lat, prezentuje się dzisiaj wspaniałe. Odnowiony w 1996 roku, mieści Muzeum Sztuki Litewskiej. Nie znajdziemy w nim jednak śladów pobytu pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej i jego brata, dążącego do pojednania polsko-litewskiego.