Jadąc z Wilna do Birsztan, najsłynniejszego po Druskienikach litewskiego uzdrowiska, zbaczamy do Jundzieliszek, zwanych dzisiaj po litewsku Jundeliškės. Jest to mała wieś, położona nad rzeką Wierzchnią (lit. Verknė), tuż przy szosie Wilno-Preny, jakieś 6 kilometrów przed Birsztanami. Postanowiliśmy zajechać do niej, żeby zobaczyć, czy przetrwał niewielki dworek, który obrał sobie niegdyś na pustelnię Stanisław Morawski, wybitny pisarz i znakomity lekarz, dzisiaj w Polsce prawie zupełnie zapomniany. Zaraz po opuszczeniu szosy wjechaliśmy gruntową drogą między jakieś niepozorne zabudowania i nim zdążyliśmy zapytać kogoś o dwór Morawskiego, już mieliśmy go przed sobą.
Zdewastowany dwór w Jundzieliszkach |
Wyglądał niepozornie - parterowy, drewniany, pokryty dachem z eternitu, ze zmurszałymi deskami frontonu, z niedomykającymi się drzwiami wejściowymi. Okna raziły swoją różnorodnością, połowa była plastikowa, a jedno nawet zabite deskami. Do prawej elewacji bocznej dostawiono dobudówkę, zupełnie niepasującą do reszty budynku. Gdyby nie czterokolumnowy portyk, charakterystyczny dla staropolskich dworków, powiedzielibyśmy, że mamy przed sobą starą, zaniedbaną, wiejską chałupę. Kiedy zbliżyliśmy się do drzwi wejściowych, zobaczyliśmy przybitą do ściany drewnianą tablicę z napisem informującym w języku litewskim, iż w latach 1838-1853 mieszkał w tym dworze lekarz, pamiętnikarz, myśliciel, Stanisław Morawski.
Pamiątkowa tabliza z napisem w języku litewskim |
Nim wieś Jundzieliszki, a właściwie Ustronie - bo taką w tamtych czasach nosiła nazwę - stała się własnością rodziny Morawskich, należała od 1627 r. przez 100 lat do szlacheckiej rodziny Eperjeszów, przybyłej na Litwę z Węgier, a następnie do Siemaszków. Marianna Siemaszkówna, wychodząc za mąż w 1800 r. za Apolinarego Morawskiego herbu Dąbrowa, byłego szambelana króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, wniosła mu w wianie majątek Ustronie, a w 1802 r., w Mickunach pod Wilnem urodziła syna Stanisława.
Stanisław Morawski po spędzeniu dzieciństwa w rodzinnym domu, gdzie był nauczany przez guwernerów, wyruszył na nauki do szkoły powiatowej w Kownie. Ukończył ją w wieku lat 16 i na polecenie ojca wstąpił na Uniwersytet Wileński, by w latach 1818-1823 studiować medycynę. Zaprzyjaźnił się wówczas z Adamem Mickiewiczem, Tomaszem Zanem, Franciszkiem Malewskim i działał wraz z nimi w Towarzystwie Filaretów, a później Filomatów. Studia zakończył z tytułem doktora medycyny po obronieniu pracy pt. Dissertatio inauguralis medico practica casum Diabetis melliti cum epicrisi exhibens. Po nieudanych próbach otrzymania pracy na Uniwersytecie Wileńskim wyjechał do Kowna. Tam zajął się nie tylko pracą lekarską, ale i publicystyką. Zamieszczał swoje artykuły w "Pamiętniku Magnetycznym Wileńskim" i napisał traktat pt. "Zasady fizyognomistyki kobiet cywilizowanych polskich". Nie był to jeszcze utwór literacki, lecz studium psycho-fizjologiczno-anatomiczne kobiety, czyli praca z zakresu fachowej literatury medycznej, przedstawiająca nowatorskie, jak na XIX wiek, rozważania o naturze i fizjologii człowieka, o intymnej sferze jego życia. W 1829 roku wyjechał do Petersburga i podjął w tym mieście praktykę lekarską. Przebywali tam wtedy jego przyjaciele z czasów studenckich - Adam Mickiewicz i Franciszek Malewski, z którymi często się spotykał. Bywał gościem salonu znakomitej pianistki, Marii Szymanowskiej, zaprzyjaźnił się z nią i przyczynił w dużej mierze do małżeństwa jej córki Cecylii z Adamem Mickiewiczem. W Petersburgu dał się poznać jako świetny i ofiarny lekarz. Leczył z dobrym skutkiem zapadającego na zdrowiu Mickiewicza, uratował od niechybnej śmierci Franciszka Malewskiego, dzięki jego kuracji troje ciężko chorych dzieci odzyskało zdrowie. On sam natomiast zakochał się w ich matce, Marii Müllerowej, ale nigdy nie wyznał jej swojej miłości i już później nie potrafił zakochać się w innej kobiecie.
Stanisław Morawski - portret wykonany przez Józefa Oleszkiewicza |
Kiedy w 1838 roku zmarł jego ojciec, porzucił Petersburg i osiadł w odziedziczonym majątku Ustronie. Napisał wówczas: ... Wracam znowu w moje śliczne gniazdeczko, jak gniazdo remiza, nad błękitną Wierzchnią wiszące. Bracie mój! Niechaj tu stopy twoje wypoczną. Oto mój domek wygodny, schludny, gościnny. Oto i te piękne kwiaty, oto i te samopas wyrosłe i te sztucznie umiejętną ojca mojego ręką zasadzone cieniste klomby. Oto i Wierzchnia, wijąca się wężem po całej ziemi mojej w najrozmaitsze a pełne malowniczych kaprysów zakręty... Ten tekst wyraźnie mówił, że lekarz, piszący dotychczas naukowe rozprawy, miał duszę poety i gdy zamiast za skalpel, chwyci za pióro, wyjdą spod niego literackie utwory najwyższej klasy.
I tak się stało. Stanisław Morawski spędził w ustronnym dworku ostatnie 15 lat swojego życia, które poświęcił głównie na twórczość literacką. Wprawdzie zajmował się także odziedziczonym majątkiem, zadbał o park i ogród, sprowadził nawet zza granicy georginie, których wcześniej na Litwie nie było, opiekował się troskliwie schorowaną macochą, ale przede wszystkim pisał. Nie założył rodziny, mieszkał samotnie, nie prowadził życia towarzyskiego, nazwano go więc - zresztą i on sam siebie - "Pustelnikiem z Ustronia".
Tylko odpowiednio sfotografowany portyk pokazuje urodę starego dworu |
Niestety, nie wszystkie jego utwory zachowały się do naszych czasów. Te, które były przechowywane w postaci rękopisów w Bibliotece Ordynacji Krasińskich w Warszawie, a była ich zdecydowana większość, zostały spalone przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Przetrwały, na szczęście, jego wspomnienia, które złożyły się na trzy książki: "Kilka lat młodości mojej w Wilnie", "W Peterburku" i "Szlachta - bracia", wydane w okresie międzywojennym przez Instytut Wydawniczy Bibljoteka Polska w Warszawie i Wydawnictwo Polskie w Poznaniu.
Tytułowa strona pamiętnika wydanego w 1924 roku |
W pamiętniku "Kilka lat młodości mojej w Wilnie (1818-1825)" przedstawił gwarne i tętniące życiem Wilno lat dwudziestych XIX wieku, miasto Adama Mickiewicza, Tomasza Zana, Jana Czeczota, Onufrego Pietraszkiewicza i innych Filomatów, oświeconych Szubrawców, Jana i Jędrzeja Śniadeckich, a przede wszystkim Uniwersytetu Wileńskiego, na którym studiowanie i zdobywanie wiedzy wielu uważało wówczas nie tyle za uciążliwy obowiązek, ile za wielką przyjemność. Wincenty Lutosławski, filozof, profesor Uniwersytetu Wileńskiego napisał w "Tygodniku Wileńskim", w 1925 roku, po ukazaniu się tego pamiętnika, że Stanisław Morawski jest wielkim pisarzem nie tylko jako pamiętnikarz, ...ale jako moralista i psycholog, ukazujący z przenikliwą intuicją rzeczywistość utajoną pod pozorami, malujący świetny obraz zewnętrznych pozorów, a przy tym do głębi sięgający analizą wewnętrznych poruszeń umysłu i serca.
W Peterburku 1827-1838. Wspomnienia Pustelnika i Koszałki Kobiałki Stanisław Morawski dał obraz petersburskiego społeczeństwa, przede wszystkim grupy mieszkających tam wówczas Polaków. Celnie scharakteryzował znane sobie sylwetki, opisując nie tylko ich morale, cechy charakteru, zachowanie się w różnych sytuacjach, ale również wygląd zewnętrzny i sposób ubierania się, co według autora miało mówić o ich życiu wewnętrznym. Wspomnienia te zawierają tak wiele ciekawych faktów, takie bogactwo typów ludzkich, tak trafny obraz grupy społecznej, w której obracał się autor, że śmiało je można zaliczyć do najlepszych pamiętników polskich. Tak przynajmniej uważali przedwojenni wydawcy wspomnień Stanisława Morawskiego, Adam Czartkowski i Henryk Mościcki.
Trzeci tom wspomnień zatytułowany Szlachta - bracia. Wspomnienia, gawędy, dialogi (1802 - 1850), składa się dwóch części. Pierwsza zawiera opis szlachty, z którą stykał się autor już po powrocie do Ustronia, druga - to obszerny życiorys mieszkającego po sąsiedzku, w Dorsuniszkach, Ignacego Łukaszewicza. W obu częściach pokazuje wszystkie ujemne strony życia współczesnej mu szlachty, starając się jednocześnie wyjaśnić przyczyny tego upadku i próbując znaleźć drogę wyjścia z tak niekorzystnej sytuacji.
Teksty wychodzące spod pióra "Pustelnika z Ustronia" były nie tylko wspomnieniami. Niektóre z nich miały charakter utworów fabularnych (Zemsta doktora, Pierwsze półrocze lekarskiego życia), inne - rozważań społeczno-politycznych lub historyczno-krajoznawczych (Od Merecza do Kowna, Gawęda Pustelnika - opublikowane w 1857 r. w "Tece Wileńskiej").
Ocalał jeszcze rękopis wspomnień o Marii Szymanowskiej, który nie trafił do Biblioteki Ordynacji Krasińskich, lecz był przechowywany w Muzeum Adama Mickiewicza w Paryżu. Jest to nie tylko biografia wybitnej pianistki i kompozytorki, ale także esej o muzyce i naturze ludzkiej duszy. Zachowały się też listy Stanisława Morawskiego do córki Marii Szymanowskiej, Heleny i jej męża, wydane w 1981 r. przez PIW pt. Z wiejskiej samotni. Listy do Heleny i Franciszka Malewskich.
Stanisław Morawski był słabego zdrowia, prawdopodobnie chorował na gruźlicę. Kiedy począł zdawać sobie sprawę, że długo już nie pożyje, sporządził testament. Ponieważ nie miał potomstwa ani bliskich krewnych, dwór zapisał swoim służącym, zaś ziemię przeznaczył do podziału między parobków i małorolnych chłopów. Do wdrożenia postanowień testamentu jednak nie doszło, gdyż nie pozwalało na to pańszczyźniane prawo regulacji ziemskiej. "Pustelnik z Ustronia" zmarł 6 października 1853 roku i został pochowany na cmentarzu w pobliskich Niemoniunach (lit. Nemajunai). Majątek wraz z dworem odziedziczył dalszy kuzyn, Apolinary Morawski, a w okresie międzywojennym jego właścicielem był pułkownik wojsk litewskich, doktor nauk chemicznych, wykładowca na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie, Juozas Vėbra.
Dorodne lipy - pozostałość dworskiego parku |
Do wybuchu II wojny światowej drewniany budynek dworski trzymał się krzepko. Otaczał go 4-hektarowy park, którego ozdobą była długa aleja lipowa oraz grupy pięknych, starych drzew, takich jak dęby czerwone i błotne czy orzechy włoskie, szare i mandżurskie. Obecnie w zdewastowanym dworku, otoczonym przez jakieś chlewiki, kurniki, magazynki, mieszka kilka rodzin niedbających zupełnie o swój dom, chociaż jest on budowlą zabytkową i dawną siedzibą nietuzinkowego człowieka.