W 1417 roku dwaj bracia z Roman położonych w powiecie przasnyskim, Wojciech i Zdziszek (tak po staropolsku brzmiało imię Zdzisław), otrzymali od Janusza I, księcia mazowieckiego, 40 włók ziemi leżącej w pobliżu źródeł Słuczy (w powiecie kolneńskim). Założyli tutaj wieś i nazwali ją Słuczą od biorącej stąd swój początek rzeki. Nazwa ta nie przyjęła się jednak, w miarę upływu lat coraz częściej zastępowano ją Romanami, nawiązując tym samym do nazwy miejscowości, z której przybyli bracia-osadnicy. Nowa wieś musiała rozwijać się dynamicznie, gdyż już w 1420 roku Wojciech i Zdzisław zbudowali w niej kościół, a płocki biskup ustanowił parafię, obejmującą swoją pieczą rozległą okolicę.
Czterdzieści lat później właścicielem Roman był już Marcin Łoś herbu Dąbrowa, a po nim kasztelan wiski, Jan z Lipy herbu Pobóg, któremu wcześniejszą własność Marcina Łosia nadał w 1473 roku książę Kazimierz III. Znany jest zapis z tego okresu (1476 rok), mówiący, że nowy właściciel odstąpił proboszczowi w Romanach jedną włókę swojej ziemi w zamian za ogród zwany Filipowskim i Wielką Łąkę powyżej młyna.
Kasztelan wiski Jan pochodził wprawdzie z Lipy w powiecie raciąskim, ale był także w posiadaniu Gumowa w powiecie ciechanowskim i od tej miejscowości wzięło się nazwisko rodu Gumowskich, którego był protoplastą. Gumowscy herbu Pobóg władali Romanami jeszcze w początkach XVII wieku, a ostatnim z nich był podczaszy wiski Andrzej, odnotowany w 1616 roku.
W 1621 roku Romany były już w rękach warszawskiego kupca, Jana Walbacha, który porzucił stolicę, by stać się na dalekiej prowincji hreczkosiejem. Nie poprzestał jednak na samej uprawie roli, bowiem gdy umierał w 1656 roku, pełnił urząd wojskiego wiskiego. Znamy jeszcze jednego Walbacha, pana na Romanach. Był to Ludwik, syn Jana i jego spadkobierca.
Historyk Jerzy Wiśniewski w „Studiach i materiałach do dziejów powiatu grajewskiego” oraz Eugeniusz Korneluk i Stanisław Kułak, autorzy „Ewidencji założenia dworsko-ogrodowego w Romanach” podają, że poza Walbachami część Roman mieli jeszcze w drugiej połowie XVII wieku Zaliwscy, a następnie Grzybowscy. Natomiast w XVIII wieku Romany posiadali Boczkowscy, potem Grądzcy, a po nich Włodkowscy. Każda z tych rodzin, przejmując od poprzedników dobra ziemskie, zajmowała również ich siedzibę dworską, zlokalizowaną na zachód od wsi, przy rozwidleniu dróg do Jedwabnego i Stawisk. Zarówno dwór, jak i zabudowania gospodarcze były wtenczas drewniane, drewno bowiem, którego w okolicznych lasach nie brakowało, było najlepszym i właściwie jedynym materiałem budowlanym. Biorąc pod uwagę, że właściciele Roman byli ludźmi majętnymi, piastującymi godne stanowiska, ich dworskie siedziby musiały być solidne i z rozmachem urządzone.
W początkach XIX wieku panem na Romanach był radca powiatu szczuczyńskiego, Ignacy Włodkowski, ożeniony z Marianną z Jadczyńskich. Z powodu jego choroby majątek podupadł. Na nic się zdało wydzierżawienie go na 3 lata Ksaweremu Bobrowi z Andrych. W 1832 roku doszło do publicznej licytacji i na tej drodze dziedzicem Roman został Piotr Dobrzycki.
Piotr Dobrzycki i jego żona Kornelia zamieszkali w leciwym, drewnianym dworze. Ponieważ jego stan był z roku na rok coraz gorszy i doraźne remonty goniły jeden za drugim, Dobrzyccy postanowili wybudować nową siedzibę. Najpierw, w 1839 roku, postawili murowaną oficynę i niezwłocznie wprowadzili się do niej, a potem wzięli się za wznoszenie dworu. Budowa została zakończona w 1843 roku.

Wygląd dworu Dobrzyckich w 2013 roku


Dwór Dobrzyckich stanął we wschodniej części założenia. Był to budynek wymurowany z cegły i otynkowany, parterowy z piętrowym ryzalitem w części centralnej, pokryty dachem blaszanym, dwuspadowym z naczółkami. W elewacji frontowej znajdował się taras, w ogrodowej – obszerna weranda. Można było dopatrzyć się w nim klasycystycznej formy.
Kiedy dwór nadawał się już do zamieszkania, państwo Dobrzyccy wprowadzili się doń, a opuszczoną oficynę przeznaczyli na rządcówkę. Wzięli się też natychmiast do przebudowy wszystkich zabudowań gospodarczych i w krótkim czasie miejsce drewnianych czworaków, obór i stajni zajęły budynki murowane. Uformowane zostały w podkowę z dworem w jej centralnym punkcie.

Jeden z zachowanych budynków gospodarczych


W tym samym okresie aleja prowadząca z kościoła do dworu została obsadzona topolami. Kończyła się ona na owalnym podjeździe, obrośniętym wkoło kasztanowcami, świerkami i krzakami bzu. Na środku podjazdu znajdował się starannie utrzymany klomb.
Kornelia, na którą w 1855 roku przeszedł oficjalnie tytuł własności, oraz Paweł Dobrzyccy byli dobrymi gospodarzami. Majątek świetnie prosperował, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby urządzić rozległy park. Podzielono go na kwatery, otoczono wokół kamiennym murem, poszatkowano spacerowymi alejami, wyposażono w altanę z piwnicą służącą do przechowywania owoców. W jego części południowej znalazły się stawy o brzegach porośniętych olszami i wierzbami oraz wąski, ale malowniczo biegnący kanał, w północnej zaś – szpaler wysokich drzew, oddzielających dworskie siedlisko od wsi. Ukoronowaniem działalności Dobrzyckich było wzniesienie nowego, murowanego kościoła, który zastąpił wielce leciwy kościół drewniany. Stanął on wraz z plebanią na osi widokowej dworu, dopełniając niejako kompozycję całego założenia dworsko-ogrodowego.

 
 Przydrożna kapliczka w pobliżu dworu


W końcu XIX stulecia właścicielami dóbr romanowskich zostali Suchodolscy, a wraz z końcem I wojny światowej – Leon Kiełkiewicz. Nie miał on jednak serca do gospodarowania na dużym majątku i już po czterech latach zaczął go parcelować. Największą część gruntów ornych wraz z dworem i zabudowaniami gospodarczymi kupił Antoni Obrycki, resztę ziemi nabyli rolnicy z Roman i okolicznych wiosek.
Chociaż dwór wraz z budynkami gospodarczymi i otaczającym go parkiem przetrwał jakoś okupację sowiecką, a i okupanci niemieccy nie spowodowali jego dewastacji, po śmierci Antoniego Obryckiego w 1944 roku począł szybko chylić się ku upadkowi. Złożyło się na to kilka przyczyn. Nastały przede wszystkim czasy nie sprzyjające indywidualnemu rolnictwu, a że spadkobiercami Antoniego Obryckiego zostali czterej jego synowie, spłacający pozostałe rodzeństwo, zabrakło im motywacji i pieniędzy na remonty i inwestycje. Do tego doszła parcelacja majątku, przeprowadzona jeszcze przez Leona Kiełkiewicza, która spowodowała, iż budynki gospodarcze stały się stanowczo za duże w stosunku do potrzeb. To wszystko było przyczyną, iż pozbywano się kolejno czworaków, obór i stodół, park zarastał w sposób niekontrolowany, a budynek dworski tracił z roku na rok swoją pierwotną urodę. Na przełomie XX i XXI wieku stanowił on mieszkanie Danuty z Obryckich i Mieczysława Pędzichów, zaś dawna wozownia i stajnia – znacznie skrócone – służyły im za budynek dla trzody chlewnej, a przebudowany jeden z czworaków – za stodołę. Kiedy odwiedziliśmy jednak Romany w maju 2013 roku, zastaliśmy dwór opuszczony i kompletnie zdewastowany.