Na odległych peryferiach Łomży, kilkanaście kilometrów na południowy zachód od jej centrum, leżą rzadko rozrzucone wśród morenowych wzgórz zabudowania Pączkowizny – małej wioski, która swoją nazwę wzięła od istniejącego tu dawniej folwarku. Na jej zachodnim skraju stoi budynek szkolny. Mieszkańcy okolicznych wsi przyzwyczaili się do niego, wszak stał tam od niepamiętnych czasów, natomiast przybysze z dalszych stron ze zdziwieniem spoglądają na jego nietypowe kształty i zastanawiają się, co mieściło się w nim niegdyś i jakie były jego dzieje. Bo to, że nie był on budowany z przeznaczeniem na szkołą, widać już na pierwszy rzut oka.
Dawny budynek dworski mieści dzisiaj szkołę podstawową |
Znana historia Pączkowizny zaczyna się około 1728 roku – z tego okresu pochodzi pierwsza o niej informacja, mówiąca, iż jej właścicielem był wówczas Antoni Zawadzki. I wtedy to najpewniej folwark nazywany Pączkowizną odłączył się od macierzystego majątku Boguszyce, aby później stanowić samodzielne dobra. Następna informacja pochodzi z 1783 roku – dowiadujemy się z niej, że Pączkowizną władał wtenczas niejaki Mrozowski, a za siedzibę miał skromny, drewniany dworek. W 1827 roku posesorem Pączkowizny, której zabudowa składała się tylko z drewnianego dworu i jednego czworaka z 11 mieszkańcami, no i zapewne budynków gospodarczych, był Stanisław Przestrzelski. Po nim dziedzicem został jego syn, Władysław Przestrzelski, i to on wzniósł w 1860 roku istniejący do dzisiaj dwór murowany.
Postawił go na wzgórzu, u którego stóp płynęła mała rzeczka, stanowiąca granicę między Pączkowizną a wioską Czaplice. Parterowy budynek na planie prostokąta o ściętych narożach został wymurowany z cegły, otynkowany i pokryty dachem dwuspadowym. Wejście główne poprowadzono przez przedsionek dobudowany w osi elewacji frontowej, zorientowanej na zachód. W jego narożnikach znalazły się dekoracyjne wnęki zamknięte potrójnym łukiem ostrym. Podokapowy fryz arkadkowo-konsolkowy biegł wokół budynku poprzez wszystkie elewacje z wyjątkiem ściętych naroży zwieńczonych szczycikami. Poddasze z jednoosiową mansardą od frontu, również ozdobioną szczycikami, przystosowano do zamieszkania.
Elementy neogotyckie najlepiej widać na elewacji frontowej i narożach |
Rozległy dziedziniec, otoczony ozdobnymi krzewami, głównie głogami i morwami oraz kępami lilaków, znajdował się od strony północno-wschodniej. Tutaj prowadziła droga dojazdowa, obrzeżona gęstymi szpalerami złożonymi z klonów zwyczajnych, jaworów, lip i topoli. Po minięciu murowanej bramy wjazdowej przechodziła ona w aleję jodłową. Podjazd i główne wejście znajdowało się po północno-zachodniej stronie dworu. Tam też znalazł miejsce jeszcze jeden wjazd, do którego biegła droga z Czaplic, obsadzona – podobnie jak główna droga dojazdowa – szpalerami klonów, topoli, wiązów oraz głogów i morw. Przy północno-wschodnim szczycie dworu rosło siedem rozłożystych akacji-robinii, otaczających niewielką, drewnianą altankę.
Z licznych parkowych nasadzeń przetrwała tylko jedna grupa drzew |
Za podjazdem, na północ i zachód od niego usytuowana była sztucznie usypana skarpa, a za nią – nasadzenia lipowe, układające się w szpalery wzdłuż alejek spacerowych lub tworzące luźno rozrzucone boskiety. Dalej rozciągał się park o charakterze krajobrazowym, z dwoma stawami zaopatrywanymi w wodę przez pobliski strumyk. Mimo że hodowano w nich ryby na skalę przemysłową, służyły one latem również za kąpieliska. Na południe od dworu, szeroki pas od drogi do wsi Zagroby do olsu nad strumieniem zajmował sad. W jego obrębie, w naturalnym zagłębieniu znajdował się trzeci staw.
Część gospodarcza, szczelnie zasłonięta od dworu i drogi dojazdowej pasem drzew i krzewów, znalazła się w północno-wschodnej części założenia. Jej murowane stajnie i obory były solidne i obszerne, chociaż Pączkowizny nie zaliczano w końcu XIX wieku do majątków dużych – jego obszar wynosił 235 mórg, czyli około 100 hektarów. Budynki mieszkalne dla pracowników majątku wzniesiono przy drodze do Czaplic. Była to drewniana rządcówka i taki sam sześciorak dla fornali.
Po Przestrzelskich kolejnymi właścicielami Pączkowizny stali się na przełomie XIX i XX wieku Lutosławscy. W 1905 roku w majątku tym osiadł Jan Chryzostom Lutosławski. Miał on wszelkie dane ku temu, aby zostać świetnie prosperującym rolnikiem. Odbył bowiem studia na Wydziale Rolniczym Politechniki w Rydze, na Uniwersytecie w Dorpacie, w Instytucie Rolnym Uniwersytetu w Halle, doktoryzował się w Dreźnie u wybitnego znawcy rolnictwa, profesora J. Kohna, studiował bakteriologię w Instytucie Medycyny Tropikalnej w Petersburgu, wiele razy wyjeżdżał za granicę w celu poznania najnowocześniejszych a jednocześnie możliwych do wprowadzenia w kraju metod gospodarowania na roli, praktykował kilka lat w rodzinnym majątku w Drozdowie. A tymczasem w Pączkowiznie gospodarzył niespełna 3 lata. Już w 1906 roku przeniósł się do Warszawy i został redaktorem „Przeglądu Rolniczego”. Z końcem 1907 roku wrócił jeszcze do swojego majątku, ale dwa lata później osiadł z rodziną w Warszawie, aby redagować „Gazetę Rolniczą”. Pączkowiznę oddał wtedy w dzierżawę, pozostawiając sobie dwór i dworski ogród, jedynemu zaś synowi, Szczęsnemu Bohdanowi, zapisał niedaleko leżący Wiktorzyn, dobra liczące 478 morgów. Odtąd przestał myśleć o gospodarowaniu na własnej ziemi, pochłonęła go całkowicie praca publicystyczna. Po zakończeniu I wojny światowej, której okres spędził w Moskwie, wrócił do Warszawy i objął stanowisko redaktora naczelnego „Gazety Rolniczej”, na którym pozostał do września 1939 roku. W swoim czasopiśmie poruszał najpoważniejsze problemy agrarne. Zdając sobie sprawę z nadchodzących zmian w strukturze wsi polskiej, nawoływał o zachowanie najwartościowszych elementów, które do rozwoju społeczności wiejskiej wnieśli ziemianie. Był zresztą przekonany, że kierowany przez wykształconego ziemianina folwark jest i zawsze będzie głównym źródłem postępu technicznego w rolnictwie.
Lata okupacji niemieckiej Jan Lutosławski spędził w Warszawie. W 1942 roku w Oświęcimiu zginął jego jedyny, ukochany syn Szczęsny Bohdan. Do Pączkowizny nie wrócił już nigdy, chociaż okupanci nie zniszczyli dworu. Od zakończenia wojny do marca 1949 roku pracował w bibliotece Polskiej Akademii Umiejętności w Kórniku i współpracował z Poznańskim Towarzystwem Nauk oraz z Instytutem Zachodnim w Komisji do Badań Fizjografii Rolniczej Ziem Odzyskanych. Zmarł w listopadzie 1950 roku w Krakowie i został pochowany w rodzinnym grobowcu w Drozdowie koło Łomży.
Tymczasem majątek, liczący tuż po wojnie 98 hektarów, został rozparcelowany, a w dworze umieszczono – po adaptacyjnym remoncie wnętrz – szkołę podstawową, istniejącą tam do dzisiaj. Zabudowania gospodarcze, które przetrwały w dobrym stanie zawieruchę wojenną, uległy kompletnej dewastacji już w 1945 roku. Podobnie postąpiono z parkiem, ogałacając go z krzewów i większości drzew. W 1963 roku rozebrano sześciorak, a 20 lat później – rządcówkę. Na dawnym dziedzińcu dworskim i w części parku urządzono szkolne boisko sportowe. Sad wycięto i zamieniono na grunty orne. Powstało też tam, a także na dawnym podwórzu gospodarczym, kilka chłopskich zagród, które tworzą teraz nową wieś, Pączkowiznę, zamieszkaną przez potomków robotników folwarcznych, zatrudnionych przed wojną we dworze.