W 1526 roku właścicielem leżącej w powicie wysokomazowieckim wsi Mazury o pierwotnej nazwie Łętowo był Krzysztof Mazur, od którego w tymże samym roku kupił ją kanclerz wielki litewski, Olbracht Gasztołd, i odtąd należała ona do jego dóbr tykocińskich. Po śmierci Gasztołda w 1542 roku dobra te na ponad 100 lat stały się królewszczyzną, którą w 1661 roku na mocy uchwały sejmowej nadano bohaterowi „potopu” – Stefanowi Czarnieckiemu. Pogromca Szwedów przekazał je swojej córce, Aleksandrze Katarzynie, poślubionej w 1654 roku przez nadwornego marszałka koronnego, Jana Klemensa Branickiego. W ten sposób starostwo tykocińskie stało się własnością dziedziczną Branickich herbu Gryf na przeciąg bez mała 150 lat.
W 1673 roku rotmistrz królewski Tadeusz Daniel Baubonabek, Pers, który 11 lat wcześniej został obdarzony polskim szlachectwem i przyjęty do herbu Łodzia przez Stefana Czarnieckiego, otrzymał dożywotnio Mazury od Jana Klemensa Branickiego. Wkrótce jednak wróciły one do Branickich i były administrowane przez tykocińskiego ekonoma, Stanisława Piegłowskiego aż do 1697 roku, kiedy to Stefan Branicki nadał je chorążemu bielskiemu, Wojciechowi Jaruzelskiemu. Jego wnuk, Józef Szepietowski był panem na Mazurach w latach 1811-1827, a po nim – Fryderyk Gostkowski, zmarły w 1854 roku.
W 1857 roku właścicielem mazurskich dóbr był już Ignacy Jeliński. Pieczętował się on herbem Nałęcz, a jego gniazdem rodowym były Jelenie w powiecie ostrowskim, chociaż on sam urodził się w majątku pod Zambrowem.

 
Bezstylowy, murowany budynek dworski nazywany jest przez mieszkańców Mazur "pałacem"


Murowany budynek dworski, który przetrwał do dzisiejszych czasów, postawiony został właśnie przez Ignacego Jelińskiego. Była to – i taką pozostała – budowla bezstylowa. Prostokątny, jednopiętrowy budynek, o jednakowo zaprojektowanych wszystkich elewacjach, nie posiadał właściwie żadnych architektonicznych ozdób, nie licząc gzymsu wieńczącego oraz oddzielającego piętro od parteru, no i portyku w środkowej osi frontonu skierowanego na południe.  Czterokolumnowy portyk poprzedzały proste schody z walącą się obecnie balustradą, na której powtarza się jedyny, bardzo zresztą prosty, element dekoracyjny: koło wpisane w prostokąt.

Elementy dekoracyjne balustrady schodów


Schody i portyk prowadzą do dwutraktowego wnętrza z pięcioma pomieszczeniami w każdym trakcie. Wąska klatka schodowa wiedzie z niezbyt obszernej sieni na pierwsze piętro, będące pod względem układu powtórzeniem parteru. Również we wnętrzu nie można nigdzie dostrzec śladów architektonicznych dekoracji, jakichś stiuków, ornamentów czy chociażby starannej stolarki.
Ignacy Jeliński, ożeniony z Aleksandrą z Księskich, miał dwójkę dzieci: Marię Teresę, urodzoną w 1863 roku, oraz Stanisława, który przyszedł na świat 10 lat później. Stary dziedzic dożył w dobrym zdrowiu sędziwych lat – zmarł w 1916 roku w wieku 91 lat, przeżywszy nie tylko znacznie młodszą od siebie żonę, ale i córkę, Marię Teresę. Po jego śmierci majątek przejął syn Stanisław – ostatni pan na Mazurach.
Stanisław nie gospodarzył samodzielnie na swoich włościach, zatrudnił jako zarządcę ziemianina z leżącej po sąsiedzku Rusi Starej, Antoniego Jaruzelskiego. Był on dobrym gospodarzem i majątek, liczący 1300 hektarów, przynosił wysokie dochody, chociaż wygląd budynku dworskiego nie świadczył o tym. We dworze zawsze krzątało się dużo służby, często odbywały się polowania z licznym udziałem okolicznych ziemian, dziedzic mógł chlubić się dobrze wyposażoną biblioteką i gustownym umeblowaniem dworskich pomieszczeń.
Gdy Stanisław Jeliński miał już 40 lat, ożenił się z 18-letnią Eugenią Tyborowską, spokrewnioną z Jaruzelskimi. We wrześniu 1939 roku został aresztowany przez NKWD i słuch wszelki po nim zaginął. Jego żona Eugenia wraz dwójką dzieci – Andrzejem i Krystyną – ukrywała się przez bez mała 4 lata w Samsonach, u drobnoszlacheckiej rodziny Jabłonowskich. W tym czasie we dworze sowieci zorganizowali przytułek dla biednych i obłąkanych, a podczas okupacji niemieckiej szkolono w nim psy dla potrzeb gestapo.
Po zakończeniu wojny Eugenia Jeleńska przeniosła się z dziećmi do Warszawy i tam zmarła w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jej córka Krystyna wyszła za mąż i osiadła w stolicy na stałe. Andrzej natomiast wyjechał do Francji, tam ożenił się z Polką i tam nadal mieszka. Jego syn, Philippe Jeliński, zjawił się w Mazurach w 1995 roku, żeby zobaczyć jak wyglądają obecnie włości, które być może zostaną mu przekazane w testamencie. Trudno przypuszczać, aby został zbudowany ich widokiem.
Dwór, zwany przez miejscowych „pałacem”, zajmuje dzisiaj kilka rodzin, ale żadna z nich nie troszczy się o miejsce swego, bądź co bądź, zamieszkania. Sypią się tynki, nie domykają drzwi, rozpadają schody, a mieszkańcy „pałacu” ciągle czekają na kogoś, kto przyjdzie nie wiadomo skąd i wykona za nich niezbędne naprawy. Z licznych i obszernych zabudowań dworskich zachował się tylko czworak, który jest dzisiaj siedzibą leśnictwa, a po okazałym niegdyś parku pozostało zaledwie kilka wiekowych drzew na obrzeżach alei dojazdowej.  

Lipowa aleja dojazdowa