Pod koniec XVI wieku można było natknąć się w okolicach stanowiących dzisiaj przedmieścia Białegostoku na włości nadane przez Zygmunta Augusta, rezydującego natenczas w Knyszynie, któremuś ze swoich dworzan. Należała do nich Woroszyłowszczyzna, niewielki folwark zlokalizowany w sąsiedztwie Horodnian, na wzniesieniu dominującym nad rzeką Horodnianką. Nie wiemy, czy jego nazwa wywodziła się od późniejszych właścicieli – Woroszyłów, czy miała jakieś inne pochodzenie i używana była już wcześniej. Wiadomo natomiast, że w 1671 roku Stanisław Woroszyło, ówczesny posiadacz folwarku, przekazał go kościołowi w Juchnowcu. Ponad 170 lat juchnowieccy księża władali Woroszyłowszczyzną, po pewnym czasie zaczęto więc nazwać ją „Księżyńską Daczą”, a potem „Księżynem”. Ta późniejsza nazwa objęła również wyrosłą obok wioskę i utrzymała się do dzisiaj. W 1843 roku dawna Woroszyłowszczyzna wchodziła już w skład majątku Horodniany, należącego wtedy do Horodeńskich.
Czterdzieści lat później w miejscu starego budynku, w którym zapewne mieszkał zarządca folwarku, stanął nowy dwór. Zbudował go Bernard Zaczeniuk, który nabył ten teren od następnego właściciela Horodnian, Adolfa Reibgardta. Bernard Zaczeniuk miał czterech synów – Seweryna, Jakuba, Wojciecha i Józefa – i wszystkim czterem zostawił w spadku dwór i należącą do niego ziemię o powierzchni około 150 hektarów. Bracia gospodarzyli razem, ale współwłasnością zarządzał najstarszy z nich, Seweryn, i on oficjalnie występował jako dziedzic całego majątku.
Drugi z kolei syn Bernarda, Jakub, wyróżniał się spośród braci liczbą spłodzonych dzieci. Wychował ich aż dwanaście – trzy córki i dziewięciu synów. Jeden z nich, Józef, został architektem i to wziętym, projektantem między innymi Domu Ludowego w Białymstoku, w którym mieści się dzisiaj Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki. To on zbudował w latach 1922-1923 obecnie istniejący dwór Zaczeniuków. Stanął on na niewielkim wzgórzu, murowany, parterowy, z poddaszem nadającym się do zamieszkania, pięcioosiowy, z gankiem w osi środkowej. Okna fasady wychodziły na północny wschód, na drogę biegnącą z Horodnian do Juchnowca. Widać z nich było rozległą panoramę z doliną Horodnianki na pierwszym planie i dworskim cmentarzem w Ignatkach. Po stronie przeciwnej widok ograniczały resztki starego lasu. Wykopano tam staw i nasadzono nowych drzew, założono też mały sad. Od strony południowo-wschodniej wyrosły zabudowania gospodarcze.

Dworek Zaczeniuków w Księżynie


W nowym dworze zamieszkało całe rodzeństwo Józefa, a on sam przeniósł się do Warszawy, gdzie zginął w czasie powstania. Kiedy w 1944 roku front przetaczał się przez okolice Białegostoku, usadowił się we dworze sztab niemiecki. Tuż przed wycofaniem się Niemcy zrobili pod budynkiem wykopy, aby wysadzić go w powietrze. W ostatniej chwili coś im jednak w tym przeszkodziło.
Po wojnie we dworze nadal było tłoczno i gwarno, jednak w miarę upływu lat starzy mieszkańcy wyprowadzali się, rozjeżdżali po świecie, a nowych nie przybywało. Teraz mieszka w nim prawnuk Jakuba Zaczeniuka, Wojciech, z żoną Marią Magdaleną z Czaczkowskich.