Położony 10 km na południe od Wysokiego Litewskiego folwark Hremiacze przez bez mała cztery stulecia należał do klucza wołczyńskiego, którego pierwszym znanym właścicielem był Aleksander Sołtan (1440-1495), podskarbi nadworny i marszałek hospodarski Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wołczyn wraz z przyległościami był do początków XVII wieku w rękach Sołtanów, od których przejął go Aleksander Gosiewski, wojewoda smoleński. Po jego śmierci w 1639 roku wołczyńskie dobra odziedziczyli jego dwaj synowie. Starszy z nich, Krzysztof, dyplomata, polski ambasador we Francji, otrzymał Stary Wołczyn i Hremiacze. Młodszy, Wincenty, generał artylerii, przyszły hetman polny i podskarbi Wielkiego Księstwa Litewskiego, dostał Nowy Wołczyn i folwark Sieheniowszczyznę.
W 1643 roku Krzysztof Gosiewski zmarł, nie pozostawiając potomstwa, więc Stary Wołczyn wraz z Hremiaczami przeszedł w ręce Wincentego Gosiewskiego, ożenionego z kasztelanką elbląską, Magdaleną z Konopackich. W1662 roku został on zamordowany, a majątek przejęła jego córka, Teresa, która wyszła za mąż za Józefa Słuszkę, kasztelana wileńskiego i hetmana polnego litewskiego, zaś po jego śmierci w 1702 roku – za Kazimierza Jana Sapiehę, wojewodę wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego. Z obu tych małżeństw nie doczekała się potomstwa, więc  podzieliła testamentem swój majątek między krewnych pierwszego i drugiego męża. Zmarła w 1708 roku.
Dobra wołczyńskie wraz z Hremiaczami i Siehieniowszczyzną zatrzymał mąż Teresy, Kazimierz Jan Sapieha (1637-1720), który, będąc bodajże najbogatszym człowiekiem na Litwie, nie przywiązywał do nich wielkiej wagi i zbył je w 1710 roku na korzyść, ożenionego z Izabelą Sapieżanką, Jakuba Henryka Flemminga, feldmarszałka saksońskiego, zaufanego doradcy i ministra króla Polski, Augusta II. Jacob Heinrich Reichsgraf von Flemming (1667-1728) - bo tak właściwie nazywał się marszałek polny saksoński i generał artylerii litewskiej - nie miał czasu zajmować się Wołczynem i związanymi z nim folwarkami. Sprzedał więc w 1720 roku majątek Kazimierzowi Czartoryskiemu. Od tego momentu zaczyna się stuletni okres rozkwitu Wołczyna, który stał się znaczącym kulturalnym i politycznym centrum rodów Czartoryskich i Poniatowskich.
Ten złoty okres zapoczątkował książę Kazimierz Czartoryski (1674-1741), kasztelan wileński i podkanclerzy litewski ożeniony z Izabelą Morsztynówną (1671-1758), córką wybitnego poety Jana Andrzeja Morsztyna, a jednocześnie podskarbiego wielkiego koronnego i starosty tucholskiego. Wraz z żoną prowadził on w Wołczynie dom otwarty, w którym kwitło życie towarzyskie oraz bezustannie trwały dysputy i negocjacje polityczne. Natomiast folwark Hremiacze, wraz z pozostałymi folwarkami należącymi do wołczyńskiego klucza, zapewniał im dochody umożliwiające życie na najwyższej stopie.
Córka Kazimierza i Izabeli Czartoryskich, Konstancja (1700-1759), wyszła w 1720 roku za mąż za kasztelana krakowskiego, Stanisława Poniatowskiego (1676-1762), wnosząc mu w posagu Wołczyn. Nowy właściciel stworzył w Wołczynie wspaniałą rezydencję z rozległym pałacem, w którym przyszedł na świat w 1732 roku ostatni król Polski, Stanisław August Poniatowski. W 1744 roku książę Fryderyk Michał Czartoryski (1696-1775), kanclerz wielki litewski, odkupił Wołczyn od swojego szwagra, czyli Stanisława Poniatowskiego. W 1775 roku właścicielem dóbr wołczyńskich został książę Adam Kazimierz Czartoryski (1734-1823), zaś w 1812 roku jego syn, książę Konstanty Adam Czartoryski (1773-1860), który w 1828 roku sprzedał je z kolei Karolinie z Ostyk-Narbuttów Pusłowskiej. Mniej więcej w tym samym czasie folwark Hremiacze oddzielił się od Wołczyna i stał się samodzielnym majątkiem. Być może wtedy kupili go od rodziny Pusłowskich Wisłoccy, którzy są od połowy XIX wieku odnotowani w Inwentarzu Akt starostwa brzesko-litewskiego z lat 1844-1847 jako właściciele Hremiacz.

 Dwór Puzynów w Hremiaczach

Prawdopodobnie od Wisłockich Hremiacze kupili Puzynowie, by stworzyć tutaj swoją siedzibę. Był to ród książęcy pochodzenia ruskiego, pieczętujący się herbem własnym Oginiec, a wywodzący się od książąt na Kozielsku, którzy byli z kolei boczną gałęzią dynastii Rurykowiczów. Pierwszym właścicielem Hremiacz z tego rodu był Adolf Marcin Puzyna (1848-1914), ożeniony z Marią Szyszło. Przejął on majątek w 1870 roku, a odziedziczył go po nim jego syn, Józef Edward (1878-1949), ożeniony z Aleksandrą Chrapowicką. Józef Edward, dziedzic na Hremiaczach, był historykiem, pisarzem, poetą, absolwentem uniwersytetu we Fryburgu, na którym doktoryzował się z filozofii. W swojej twórczości zajmował się przede wszystkim pochodzeniem książęcych rodów i ich polityczną rolą w życiu Wielkiego Księstwa Litewskiego. Był też autorem lirycznych i satyrycznych opowiadań, poematów, hymnów, dramatów poetyckich, powieści i wspomnień o Marii Rodziewiczównie. Jego najwartościowsze dzieło to Wielkie Księstwo Litewskie do Mendoga, wydane w 1937 roku. Od 1933 roku Puzyna począł sprzedawać ziemię należącą do majątku Hremiacze osadnikom, a sam przeniósł się do Brzostowicy Wielkiej. Dwór w Hremiaczach pozostał jednak jego własnością aż do wybuchu II wojny światowej.

 Elewacja ogrodowa dworu


Nie udało nam się znaleźć wiarygodnej informacji, kto wybudował ten zachowany do dziś dwór. Być może Mikołaj Wisłocki, który jeszcze w 1857 roku mieszkał w Hremiaczach w małym, drewnianym domku, a może już Adolf Marcin Puzyna, który nabył Hremiacze w 1870 roku. W każdym razie dwór, który przetrwał do naszych czasów, został zbudowany w 2 połowie XIX wieku.

 Czterokolumnowy portyk  Żeliwne schody prowadzące na mansardę


Jest to budowla neoklasycystyczna, murowana, wzniesiona na niewysokim wzgórzu, którego zachodni stok opada łagodnie ku płynącej w pobliżu rzeczce Pulwie. Parterowy, dziewięcioosiowy budynek przykryty został czterospadowym dachem z lukarnami. Elewację frontową zdobi - oprócz pilastrów, wydatnych gzymsów i stiukowych dekoracji w kształcie koła - centralnie usytuowany portyk z trójkątnym szczytem wspartym na czterech kolumnach oraz dwa boczne jednoosiowe ryzality, zwieńczone attykowymi ściankami. Elewacja ogrodowa ma podobne ryzality krańcowe oraz trójosiowy ryzalit środkowy, zamknięty ogzymsowanym szczytem. Poprzedzał go niegdyś obszerny taras, z którego szerokie schody prowadziły do ogrodu ze starannie utrzymanymi gazonami i kwiatowami klombami, za którymi rozciągał się czterohektarowy krajobrazowy park. Rosły w nim, obok rodzimych, drzewa egzotyczne, nasadzone pojedynczo lub w małych grupach. U podnóża wzgórza biegła aleja grabowa, której dzisiaj trudno już się dopatrzeć. Zachowały się natomiast pojedyncze okazy jesionów, dębów, świerków błękitnych, drzew morwowych i akacjowych, a przed frontonem dworu - dwa wspaniałe modrzewie.

 Wiekowy dąb  Dorodny modrzew

 

 Grupa drzew akacjowych


Po zakończeniu II wojny światowej we dworze Puzynów utworzono szkołę podstawową, a później ośrodek kolonijny dla dzieci, który istniał do 1990 roku. Później, przez prawie 10 lat, dwór nie miał gospodarza i zaczął niszczeć. W 1999 roku wpisano go na listę unikatowych zabytków architektury białoruskiej i oddano pod opiekę państwa, czyli przekazano w ręce urzędników rejonowego przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej, którzy mieli doprowadzić do jego restauracji i adoptować go na obiekt turystyczno-hotelowy.

Zrujnowany budynek gospodarczy

W 2000 roku rozpoczęto remont, który zakończył się bardzo szybko (prawdopodobnie z powodu braku pieniędzy). Zdołano tylko rozebrać połowę dachu, a potem odbudować zaledwie jego fragment. Między starą a nową częścią pokrycia została niczym niezabezpieczona dziura, przez którą deszczowa woda zalewa główny hall. Kiedy oglądaliśmy dwór latem 2009 roku, nawet ta położona na nowo część dachu przedstawiała żałosny widok. Przez dziury w drzwiach i oknach zabitych deskami mogliśmy zobaczyć, co zostało z pięknie zdobionych kaflowych pieców, które istniały jeszcze w 2000 roku, jak zniszczone zostały żeliwne schody prowadzące niegdyś z sieni na mansardę. Obawiamy się, że jeśli remont nie zostanie w najbliższym czasie wznowiony, najpiękniejsza bodajże neoklasycystyczna budowla dworska na Białorusi przestanie zupełnie istnieć.